W bardzo mglisty dzień i deszczową noc.
Piątek, godzina 11, z plecakiem w bagażniku i uśmiechem na twarzy parkuje na leśnym parkingu. Las wyglądał magicznie – gęsta mgła, widoczność na 30m.
Po dotarciu na miejsce obozu – około 5,6km pieszo- w miejsce, które latem wydało mi się świetną lokalizacją na biwak, trzeba było zabrać się do pracy. Światła dziennego zostało mało ponieważ w takich warunkach i tak nie było go za wiele – nawet o 12. “Obóz” był gotowy około 14(wiecie zdjęcia itd) wiec teraz zostało tylko około 1,5h przygotowanie opału na noc. Jestem miłośnikiem ognia
Zabrałem się do poszukiwania suchego opału. Pocięte i porąbane kawałki znalazły się obok pałatek WP, niektóre przeznaczyłem na szczapki z których robiłem parę pierzastych patyków aby się iskra na nich dobrze trzymała.
Niedługo potem, najbliższe otoczenie rozświetliło się migotliwym, złotawym blaskiem. W międzyczasie zorientowałem się że nie zabrałem śpiwora (byłem przekonany że go pakowałem dzień wcześniej), dlatego ogień stał się dla mnie priorytetem. Po szybkiej ocenie ilości drewna- stwierdziłem że potrzebuję czegoś grubszego. Po ciężkim tygodniu pracy naprawdę potrzebowałem się porządnie wyspać.
Przypadkowe spotkanie
Gdy szukałem czegoś grubszego z czego mogłem uzyskać coś co nazywam szybką Nodią (wykorzystując istniejący żar z ogniska można szybko i równomiernie rozpalić kłody) trafiłem na niemałą zrębową polanę. Czołówka już świeciła – w okolicy prawie codziennie słychać strzały więc już przed zmrokiem wolę być widoczny. Nagle na skraju polany zaświeciła się para oczu. Zielonkawe, błyszczące punkty rozbłysły niecałe 30 metrów ode mnie. Potem następne i następne. W sumie błysnęło mi prawdopodobnie 4-6 par oczu. Wilczych oczu! Adrenalina skoczyła mi jak Małysz w Planicy. Gęsia skórka w miejscach w których bym się jej nie spodziewał. Dreszcz przeszył kark. Pierwsza reakcja ? Wiadomo. Milion wizji w wyobraźni przez lata kształtowane przez ogólną opinię o tych drapieżnikach.
To moje 3 spotkanie z wilkami.
Pierwsze dwa widzenia były pojedynczymi osobnikami gdzieś w oddali lub przebiegające przez drogę i szybko znikające w gęstwinie. A teraz wpatruje się we mnie 6 par wilczych oczu. Chwila ta trwała zaledwie parę sekund ale od razu zarys zwierzęcia pomimo mgły nie pozostawiał wątpliwości co do gatunku. Zachowując zimną krew skierowałem światło na siebie aby i One mogły ocenić co dziwnego i jasnego stoi na drugim skraju polany. Po chwili widziałem już tylko znikające we mgle i gęstwinie szare cienie tych majestatycznych zwierząt. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu co stanęło na mojej drodze – albo raczej komu Ja stanąłem na drodze. Żałuję ze nie nosze ze sobą cały czas przygotowanego do strzału aparatu. Co prawda wiedziałem, że w okolicy jest wataha- w tym samym tygodniu zjadły 10 owiec sąsiedniej wiosce- ale nigdy nie przypuszczałem ze tak blisko kiedykolwiek uda mi się je podejść. Być może warunki mi sprzyjały – gęsta, ciężka mgła i brak ruchu powietrza a może po prostu już na tyle znały mój zapach, że zlekceważyły moją obecność. Tak czy inaczej, nawet gdy teraz to opisuję, czuję mrowienie wewnątrz. Może nigdy już nie będzie mi dane widzieć je z takiego bliska.
ZOBACZ WILKI NA FILMIE – nagranie z foto pułapki blisko miejsca w którym byłem.
Na kolację były burgery bez pieczywa i wino. Spałem jak zabity pod kocem. Nodii finalnie nie zrobiłem wrzuciłem więc poprzecznie kłody i dosyć długo się to żarzyło. Noc przespana rewelacyjnie chociaż po takim skoku adrenaliny nie sądziłem że zasnę